MiĹo nam jest ogĹosiÄ, Ĺźe zwyciÄzcÄ
konkursu „Napisz Ĺźyciorys” zostaĹa Jagoda Saba, która nadaĹa ksztaĹt naszemu plakatowemu Aliasowi tekstem CzĹowiek PHOTOMONTH!
WidujÄ go czÄsto przechadzajÄ
cego siÄ po krawÄĹźnikach. Przystaje co siedem kroków, z jednÄ
nogÄ
uniesionÄ
, opierajÄ
c siÄ o parasole przechodniów i z rzadka chwyta siÄ gaĹÄzi dla zĹapania równowagi.
ZupeĹnie po cichu nie karmi ani goĹÄbi, ani bezdomnych. Nie widzi miÄdzy nimi juĹź Ĺźadnej róĹźnicy. Nie widzi w ogóle róĹźnic pomiÄdzy czĹowiekiem a zwierzÄciem.
PowiedziaĹ, Ĺźe wdychaĹ zapach Ĺmierci zbyt wiele razy. To jak mieszanka woni jaĹowca i skorupiaków wyrzuconych na brzeg oceanu. Dlatego co noc przeprowadza skomplikowane zabiegi, aby pozbyÄ siÄ nosa, a tym samym obawy, Ĺźe poczuje to raz jeszcze. WyĹamaĹ juĹź tÄ koĹÄ, na której tak lubiÄ
tworzyÄ siÄ garbki. ZaszyĹ nozdrza i poprowadziĹ naciÄcia tak, by zabliĹşniĹy siÄ niewidocznie.
ChciaĹby teĹź pozbyÄ siÄ ust. Podobno nie ma sĹowa, w którym byĹaby czysta prawda, która mogĹaby opisaÄ cokolwiek waĹźnego. Poza tym – to oddychanie! NajwiÄksza kara, najstraszliwsza zbrodnia, którÄ
popeĹnia siÄ mimowolnie. OkoĹo osiemnastu razy na minutÄ, co daje bilans zupeĹnie tragiczny z perspektywy jego dwudziestu czterech lat. KaĹźdy wdech to kradzieĹź czyjegoĹ ostatniego, agonalnego tchnienia. Wydarcie czyjegoĹ pierwszego zachĹyĹniÄcia siÄ powietrzem. Dzielenie intymnoĹci, którÄ
powinno siÄ przetrzymywaÄ w szczelnych sĹoikach, a póĹşniej oglÄ
daÄ pod ĹwiatĹo. Tak, stanowczo usta sÄ
mu zbÄdne.
Oczy odziedziczyĹ po matce. Codziennie rano wkĹada je, uprzednio upewniwszy siÄ, Ĺźe za oknami jego garsoniery nie rozpÄtaĹa siÄ wojna. Swoje trzyma w ciemni i kaĹźdego dnia wywoĹuje z nich po jednym obrazie. Nie moĹźe uĹźywaÄ juĹź swoich oczu, poniewaĹź nie ma w nich juĹź nic, poza lÄkiem bitego psa. A oczy matki pozostaĹy Ĺagodnie rozĹźarzone ptasim niepokojem. I jest to jedyna rzecz, która mu po niej zostaĹa. ChociaĹź, prawdÄ mówiÄ
c, gdzieĹ na dnie swoich Ĺşrenic ma jej ostatni obraz, jednak boi siÄ go wywoĹaÄ.
KtóregoĹ dnia chciaĹby nie wkĹadaÄ juĹź oczu. NapisaĹ na nadgarstku, Ĺźe to juĹź niedĹugo. Jego najwiÄkszym marzeniem jest posiadanie twarzy gĹadkiej, jak tarcza zegara. Pozbawionego cyfr. Jak czĹowiek pozbawiony niegdyĹ toĹźsamoĹci, pozbawiony cyfr byĹ nieidentyfikowalny. Pozbawiony wskazówek. Które i tak zawsze prowadziĹy donikÄ
d.